Rosjanie sami
zrozumieją
Sankcje i co dalej? Na razie niewiele
Nałożone
przez Zachód na Rosję sankcje nie przynoszą szybkich rezultatów z
trzech względów.
Nowe sankcje
przeciw Rosji, nałożone przez USA i Unię Europejską,
są niewątpliwie najsurowszym przedsięwzięciem Zachodu wobec
Moskwy od czasu zakończenia Zimnej Wojny. Wśród ukaranych firm
znalazły się trzy banki, które będą miały poważne
problemy z dostępem do zachodniego kapitału, a także –
potencjalnie – firmy sektora naftowego i zbrojeniowego, które z kolei
muszą ograniczyć plany inwestycyjne.
Eksperci
śledzący rynek rosyjski twierdzą, że sankcje już
doprowadziły do spadku kursu rubla o prawie 8 proc. od początku roku,
ponadto Bank Centralny Rosji musiał wydać prawie 30 mld dol. na
ograniczenie spadku. Wreszcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy oblicza
ucieczkę kapitału z Rosji na prawie 100 mld dol. w bieżącym
roku.
Mimo to nie
widać, by Władimir Putin zmienił swoją politykę w
stosunku do Ukrainy. Patrząc chłodno na rozwój wydarzeń,
można twierdzić, że tragedię z zestrzeleniem boeinga 777
Kreml mógł wykorzystać do złagodzenia napięcia: Putin
mógł wytłumaczyć, że wskutek potwornego błędu
zginęli niewinni i że separatyści posunęli się za
daleko, więc Rosja nie może ich dalej popierać. Jednak rosyjski
prezydent stał się już więźniem własnej retoryki
– skoro od razu za tragedię winą obarczył władze w Kijowie,
trudno mu teraz zmienić zdanie.
Sankcje nie
przynoszą szybkich rezultatów z trzech względów. Po pierwsze,
udział Rosji w gospodarce światowej w ogóle jest bardzo niewielki; w
sumie Rosja, niby mocarstwowa, to zaledwie 3 proc. światowego PKB.
Po drugie, sektor
energetyczny – w którym powiązania ze światem są większe –
leży w zasadzie poza nałożonymi sankcjami. Tu znacznie trudniej
odciąć się od Rosji, gdyż Europa nie tylko potrzebuje
rosyjskich surowców, ale również ma znaczny udział w ich wydobyciu i
transporcie. Na przykład dwa zachodnie giganty BP i Exxon Mobile są
partnerami Rosnieftu, a przedsiębiorstwa niemieckie, holenderskie i
brytyjskie utopiły przecież niemałe środki w budowie Nord
Streamu. Machnięcie ręką na takie inwestycje jest po prostu
niewyobrażalne.
Po trzecie
wreszcie, historia dotąd stosowanych sankcji wobec innych państw na
świecie – na przykład wobec RPA za apartheid czy wobec Iranu za jego
program atomowy – dowodzi, że trzeba całych lat, by sankcje
przyniosły rezultat. Tymczasem i politykom, i opinii zachodniej, i samej
Ukrainie zależy na prędkich efektach.
Jednak pesymizm
nie jest całkowicie uzasadniony. Eksperci zwracają uwagę,
że w otoczeniu Putina są oligarchowie, którzy zarabiają
głównie na rynku wewnętrznym, ale i tacy, których biznes i życie
osobiste są silniej powiązane z Zachodem. Interesy tych grup są
rozbieżne i może między nimi dojść do niesnasek.
Po drugie i
ważniejsze, Putin i jego Rosja przegrała propagandowo i wizerunkowo
na Zachodzie. Świadczą o tym najpełniej badania opinii
publicznej w Niemczech. Niemcy jeszcze przed trzema miesiącami byli
ostrożnie nastawieni do sankcji, a dziś, według badań,
większość je popiera i to nawet gdyby miały one
zaszkodzić niemieckiej gospodarce.
Rosjanie są
dziś upojeni „odzyskaniem” Krymu, biją Putinowi brawo i nie
oglądają się wcale na stosunki z Zachodem. „Nie to nie” –
zdają się mówić. Ale ŕ la longue Rosja nie może
żyć w atmosferze oblężonej twierdzy i z tak zszarganą
opinią w świecie. To Rosja, dla swego rozwoju i modernizacji,
potrzebuje Europy i Ameryki, a nie odwrotnie. W samej Rosji, dziś tak Putina
popierającej, powstaną siły, które to zrozumieją.