Krokodyle łzy Rosji, czyli pancerne
kolumny humanitarne
Adam Szostkiewicz
Co za cynizm. Rosja
apeluje o pomoc humanitarną dla ofiar wojny domowej, za którą sama
stoi. Tymczasem to Rosję trzeba zatrzymać na Ukrainie, póki nie jest
za późno.
Za późno
będzie wtedy, gdy na rozkaz Putina wojsko rosyjskie wejdzie na
Ukrainę. To casus belli, ale trudno mi sobie wyobrazić, by NATO
odpowiedziało wtedy tak, jak teraz Amerykanie z Brytyjczykami
odpowiadają na masakry urządzane przez dżihadystów w Iraku.
Czyli punktowymi uderzeniami z powietrza i zrzucanym z samolotów prowiantem dla
uciekinierów.
I ekipa Putina
pewnie na to liczy, że do walki z separatystami samoloty NATO nie
wystartują, a tym bardziej, że nie wystartują do walki z
„humanitarnymi” kolumnami pancernymi wjeżdżającymi na rozkaz
Kremla do Ukrainy.
Media zdają
się nie rozumieć, jak poważna jest sytuacja. Osławiony
Żirinowski straszy, że z Polski i państw bałtyckich nic nie
zostanie, jak uderzy w nie Rosja. I nikt z Kremla tych słów nie dementuje.
Nie ma dziś w Europie sprawy ważniejszej niż powstrzymanie
ekspansji rosyjskiej. Pierwszy akt, przyłączenie Krymu, porównano do
zaboru Czechosłowacji przez Hitlera pod pretekstem ochrony
mniejszości niemieckiej.
Teraz ekipa
Putina leje krokodyle łzy nad losem ludności cywilnej na Ukrainie
wschodniej. I szykuje świat na swoją interwencję pod tym
pretekstem. Prezydent Rosji, były oficer KGB, jest zakładnikiem
swojego kultu, który szczytuje po Krymie. Nie może pokazać narodowi,
który stoi za nim murem, jakiejkolwiek słabości. Czy poprowadzi bez
zmrużenia oka kolejne pokolenie młodych Rosjan na śmierć? A
może zostanie obalony w pałacowym zamachu stanu i władzę przejmie
ekipa jeszcze bardziej agresywna?
Nieukarany anschluss
wschodniej Ukrainy to zaproszenie do dalszej ekspansji Rosji. Czy jest
jakaś gruba czerwona linia? Kto ją ustali? Kto będzie jej
bronił?
Może to są pytania na wyrost, nieco neurotyczny wyraz doświadczeń mojego pokolenia i pokolenia moich rodziców. Ale nie mogę udawać, że nie mam takich doświadczeń. Moja pamięć historyczna jest dłuższa niż moje życie kalendarzowe. Po wybuchu obu wojen światowych mało kto przewidywał, że potrwają więcej niż kilka tygodni. Panował nawet nastrój patriotycznej euforii.