Nowy sojusz transatlantycki
Hannes Swoboda
2012-06-10
W ślad za wyborem Francois Hollande'a na
Prezydenta Francji nie tylko francuski, ale wręcz cały europejski
krajobraz polityczny uległ zasadniczej zmianie. Europejska lewica
odzyskała utraconą pewność siebie i poczucie własnej
wartości.
Już przed
wyborami we Francji upadek rządów holenderskiego i rumuńskiego oraz
absolutna większość zdobyta przez Roberta Fico w wyborach
powszechnych na Słowacji były wyraźnym sygnałem zmian
idących w całkowicie odmiennym kierunku.
To samo zjawisko
można zaobserwować w przypadku niektórych wyborów lokalnych w Niemczech.
Jednak bez cienia wątpliwości można powiedzieć, iż
zwycięstwo Francois Hollande'a może okazać się
decydującym punktem zwrotnym dla lewicy.
Nowe sojusze
stają się możliwe. Pierwszy sojusz to przede wszystkim ten z
obywatelami Europy, którzy znajdują się pod brzemieniem niezwykle
restrykcyjnej polityki oszczędnościowej propagowanej przez
konserwatywny rząd Niemiec wspierany do tej pory przez Nicolasa
Sarkozy'ego.
W tym
kontekście musimy wzmocnić i poprawić naszą
komunikację z obywatelami. Co więcej, lewicowe rządy i
głowy państw, znajdujące się dotychczas pod dość
silną presją ze strony Merkel oraz Sarkozy'ego stają się
teraz partnerami w walce o inną, nową politykę.
Tymczasem Grupa
Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, która od dawna domaga
się alternatywnej polityki wzrostu gospodarczego uzyskała silne
wsparcie ze strony nowo wybranego prezydenta Francji.
Przedmiotem
konkretnej dyskusji jest obecnie kilka propozycji wsparcia inwestycji
publicznych i sprowadzenia ich do poziomu sprzed kryzysu. Wszystko, co musimy
zrobić, to wybrać lub - jeszcze lepiej - zrealizować kilka z
nich, aby dać silny impuls do wzrostu. Kluczowe tutaj jest
przekształcenie złotej reguły zakładającej restrykcje
budżetowe i gospodarcze w złotą regułę promującą
równowagę budżetową poprzez inwestycje w rozwój
Ściśle
związana z polityką uzdrawiania gospodarki europejskiej jest bez
wątpienia polityka korekty niesprawiedliwego podziału dochodów i
bogactwa. Negatywny rozwój dystrybucji dochodów, prowadzący do pogłębiającej
się przepaści pomiędzy biednymi i bogatymi, jest bardziej
widoczny w USA niż w Europie. Jednak ta niepokojąca tendencja jest
także zauważalna w wielu krajach europejskich. Zbliżenie
obecnego rozdziału dochodów i bogactwa do poziomu sprzed przynajmniej 20
lat byłoby samo w sobie wsparciem wzrostu i zatrudnienia, ponieważ
grupy społeczne o niższych dochodach wydają więcej i tym
samym zwiększają ogólną konsumpcję.
Propozycje
podatkowe Hollande'a i Obamy, a także adekwatne propozycje Socjalistów i Demokratów
zmierzają w tym samym kierunku, mianowicie: ograniczenia niesprawiedliwej
dystrybucji i kolekcji środków na inwestycje. Niezbędne jest w tej
kwestii wypracowanie wspólnej strategii uwzględniającej wszelkie
narodowe różnice i osobliwości.
Przez wiele
miesięcy prezydent Obama nawoływał do zwiększenia
inwestycji w celu wygenerowania wzrostu i zatrudnienia. Godny zauważenia
jest fakt, iż wielu prawicowych polityków, którzy często na
ślepo implementują politykę Stanów Zjednoczonych we
własnych krajach, krytykują politykę inwestycji we wzrost Obamy.
Jednakże w kwestii regulacji rynków finansowych i podatku od transakcji
finansowych USA nie dotrzymują kroku Unii Europejskiej - a przynajmniej
progresywnym siłom politycznym w Europie.
Nie oznacza to
wcale, że przed nami nadal nie stoi ogromne zadanie zrównoważenia i
regulacji rynków finansowych. Należy mieć jeszcze nadzieję,
że jeśli Obama zostanie ponownie wybrany, zaprezentuje w swojej
polityce bardziej postępowe podejście do tych kwestii. To jednak nie
tyle zależy od jego reelekcji, ile od wyników wyborów do Kongresu.
Innymi kwestiami,
w ramach których Socjaliści i Demokraci w Europie oraz Demokraci w Stanach
Zjednoczonych powinni nawiązać bliższą i silniejszą
współpracę są prawa człowieka i obywatela, a także
imigracja i integracja.
Nasze
społeczeństwa są społeczeństwami niesamowitej
różnorodności. Jest to widoczne w różnych orientacjach
seksualnych czy w indywidualnych historiach migracji naszych obywateli. Nie
jesteśmy już w stanie dokonać podziału naszego
społeczeństwa na wyraźnie wyodrębnione większości
i mniejszości, na "nich" i na "nas". Wiele otwartych i
wolnych od uprzedzeń wypowiedzi Francois Hollande'a, jak również
działalność i wystąpienia Baracka Obamy pokazują
gotowość tych dwóch liderów do budowy postępowych
społeczeństw i potwierdzenia ich różnorodności.
Bez
wątpienia USA i kraje europejskie nadal mają długą
drogę do przebycia, aby stworzyć społeczeństwa, które w
pełni akceptują swoją różnorodność. Jednak
dzięki ścisłej współpracy jesteśmy w stanie
osiągnąć postęp znacznie szybciej wspierając wzajemnie
wysiłki. Jedynie z jasną i przekonującą strategią oraz
silną determinacją budowy otwartego, ale sprawiedliwego z socjalnego
punktu widzenia społeczeństwa możemy pokonać
prawicowo-nacjonalistyczne grupy, jak Tea Party czy ksenofobiczne i
ekstremistyczne ruchy polityczne obecne w wielu krajach europejskich.
Progresywne i
lewicowe siły polityczne, po obydwu stronach Atlantyku, nadal mają
przed sobą wiele zadań. A postępowe ugrupowania same w sobie
są bardzo zróżnicowane. Powinniśmy jednak wykorzystać
obecną szansę, aby nie tyle przedstawić nowe oblicze Europy i
stworzyć nowe szanse, o ile skonstruować progresywna
współpracę poprzez Atlantyk. Dość luźna
współpraca Blair'a i Clinton'a, jak i innych przywódców "Trzeciej
drogi" w przeszłości była częściowo postrzegana
jako alternatywa dla Socjalistów z Europy kontynentalnej. Teraz nadszedł
czas, aby wznowić tę współpracę jako silnego
postępowego sojuszu pomiędzy Socjalistami, Socjaldemokratami i
Włoskimi Demokratami z jednej strony, a Demokratami w Stanach Zjednoczonych
z drugiej strony.
Globalizacja to
proces, którego nie jesteśmy w stanie zahamować. Nie powinniśmy
również starać się jej zatrzymać dopóty jej przebieg jest
sprawiedliwy dla wszystkich jej uczestników. Jednak aby proces ten był de
facto sprawiedliwy, konieczna jest silna współpraca pomiędzy
Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Nie współpraca z tymi,
którzy są gotowi na militarne interwencje i to bez wsparcia ONZ.
Potrzebujemy
transatlantyckiego sojuszu postępowych sił, których celem jest
przywrócenie sprawiedliwości i uczciwości w naszych
społeczeństwach. Coraz bardziej widoczna porażka konserwatywnych
polityk w Europie wraz z jej ogromnym bezrobociem i rosnącą
ksenofobią z jednej strony oraz zwycięstwem Francois Hollande'a z
drugiej strony tworzą olbrzymią szansę dla takiego globalnego
sojuszu. Współpraca UE ze Stanami Zjednoczonymi może być
rdzeniem tego sojuszu, ale inni powinni oczywiście mieć
możliwość przyłączenia się.
Hannes Swoboda,
Przewodniczący Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w
Parlamencie Europejskim